piątek, 29 listopada 2013

Rozdział Szósty "I tak prędzej czy póżniej zdejmiesz tą bluzę..."


-Płaczesz ?-Zbliżyłem się do niej oczekując odpowiedzi. W pewnym momencie zrobiło mi sie jej żal. Została skazana na nasze towarzystwo. Musi wyjechać za granicę, aby była bezpieczna i zdaję  sobie sprawę, że przebywanie ze mną nie należało do jej ulubionych czynności.
-Odejdż...-Kolejny szloch. Kolejne łzy spływające po jej twarzy. Kolejny uścisk w moim sercu. Nie nawidzę kiedy dziewczyny płaczą. W dodatku przeze mnie.
-Chcesz pogadać? Może będę mógł jakoś pomóc?- Zbliżyłem się ponownie do niej,  wtuliłem się w nią. Chciałem pocieszyć, cokolwiek. Pomilczeć z nią. Wesprzeć. Jednak moja wewnętrzna strona liczyła tylko na przyjażń.  Kiedy się zorientowałem, że Caitlin się uspokoiła wstałem i udałem sie w kierunku mojego miejsca w samolocie.
-Zostań ze mną, proszę- Spojrzałem na nią, ale nie spełniłem jej prośby. Musi pamiętać, że to ja decyduje.
                                                                          ***
Kiedy wylądowaliśmy, zebrałam na lotnisku swoje rzeczy i poszłam za Justinem i jego przyjacielem. Ostatnio mam strasznego doła. Wczoraj się popłakałam, a ku mojemu nieszczęściu Justin to zauważył. Nie chciałam wyjść na słabą. Przyjaciel Justina jest dla mnie bardzo miły, kiedy Justin wychodził coś „załatwiać” to Chaz zawsze ze mną rozmawiał i pocieszał. Wbrew pozorom nie był taki jak Justin. Ostatnio zaskoczyły mnie jego słowa „Jednak możemy zostać przyjaciółmi” Było to bardzo miłe.

Kiedy wyszliśmy z lotniska wsiadłam wraz z nimi do czarnego, dużego samochodu. Nie mam pojęcia gdzie teraz jedziemy. Było strasznie gorąco, a mi zaczęło robić się słabo. Jednak nie miałam odwagi, aby im cokolwiek powiedzieć. Usiadłam prosto na fotelu i zaczęłam głęboko oddychać. Nie pomagało... – Caitlin co ty robisz?-Poruszyłam się gwałtownie i natknęłam się na piorunujący wzrok Justina. –Poprostu mi słabo. Nie lubię gorąca...-Na te słowa Chaz odwrócił się do mnie i zaczął histeryzować.- Caitlin, posłuchaj zaraz będziemy w hotelu. Wytrzymaj proszę i rób... to co dotychczas. –Spojrzałam na niego rozbawionym wzrokiem-Już lepiej? Chcesz wody?- Nie zdążyłam odpowiedzieć, a mój nowy przyjaciel podał mi butelkę zimnej wody. Ouch odrazu lepiej...Zobaczył wkurzonego Justina, który patrzył na Chaza jakby... Chciał go zabić...Uhm ktoś jest wkurwiony.-Chaz! Kurwa, uspokój się bo histeryzujesz bardziej niż ona. Nic jej nie będzie, zrozum to !- Zrobiłam tylko dziwną minę i spojrzałam na Chaza, on również był zaskoczony.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochodu i zalała mnie fala gorąca. Zaczęł kręcić mi się w głowie. Justi do mnie podszedł i zaczął mnie gwałtownie podnosić.
-Z tobą są same problemy.- Powiedział do mnie nieziemskim, zachrapniętym głosem. Może jego wypowiedż nie była szczególnie miła, ale się ucieszyłam, że cokolwiek do mnie powiedział. Doszliśmy do pokoju, a Justin położył mnie na łóżku. Mhm... Całkiem tu ładnie. Wtuliłam się w poduszkę oczekując chwili spokoju. Po chwili usłyszałam huk obok mnie. Na stoliku nocnym wylądowała szklanka z wodą i jakaś tabletka. –Będzie ci po tym lepiej, zobaczysz.-Powiedział troskliwym głosem Justin, tak to jest do niego niepodobne. Nie chciałam się kłócić ani sprzeczać więc posłuchałam rad chłopaka. Po spełnieniu jego prośby spowrotem położyłam się na łóżku. Zaczęłam wkońcu zasypiać, a ja czułam się już o wiele lepiej, kiedy zaczął mnie budzić chłopak o miodowych tęczówkach.- Wstawaj dzisiaj jest wyścig. Idziesz z nami.- Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Ja i wyścig? Nie, niegdzie nie mam zamiaru pójść. Małe kłamstewko wymskło mi się  z ust.- Przepraszam, ale nie czuje się najlepiej, mogę zostać tutaj? –Jeżeli obiecasz, że niegdzie nie pójdziesz.-Zagryzłam wargę. Piątek wieczór, a ja mam siedzieć tutaj ? Hm...Dziwne te warunki.- Muszę?Jest piątek...Wieczór? –Spojrzałam na Justina błagającym wzrokiem licząc na jego zgodę.- Twoje słodkie spojrzenia na mnie nie działają. Zaproponowałem ci wyścig, albo to, a jak nie to zostajesz tutaj. Widzę, że mnie okłamałaś. Mówisz, że nie czujesz się najlepiej, a chcesz wychodzić? – Nie patrzyłam na niego. Patrzyłam w moje buty z nadzieją, że mi sie nie oberwie. Chłopak chodził nerwowo po pokoju. Wkurzyłam go, ale się opanował. –Idziesz z nami. Nie zostawię cie samej bo będziesz kombinować.- A jednak mnie już znał. Wiedział co miałam w planie zrobić. Niepokoił mnie fakt, że on wiedział o mnie więcej niż ja o nim. Nie znałam go. Zamieniłam z nim tylko parę zdań, Justin zdążył mnie poznać w ciągu zaledwie dwóch tygodni. Niemożliwe? A jednak, to prawda.- Tam jest łazienka. Idż się przebierz, ale szybko czekamy na ciebie. Niespodziewanie się ocknęłam i udałam się do łazienki, a ku mojemu zaskoczeniu na szafeczce zauważyłam jakieś ciuchy... Mam się w to przebrać? Wsunęłam na siebie krótkie szorty z ćwiekami i czarną bokserkę z dekoltem. Mhm Serio ? Dolna część ubrań ledwo zasłaniała mi tyłem. Faktem jest to, że chłopaki są wyższi ode mnie i spokojnie mogą zaglądac mi do dekoltu. Nie czuję sie komfotwowo. Wyszłam z łazienki, wzrok Justina zatrzymał się na mojej osobie.-Szkoda, że na codzień tak nie wyglądasz. Chociaż mogę przyznać nie widziałem nigdy przez te twoje szmaty jaką masz figurę no i te twoje...- Zrobiłam zaskoczoną minę kiedy Justin zaczął mnie wychwalać. Czekaj, czekaj czy on powiedział szmaty?- Nie chodzę w szmatach, a ty niepotrzebnie wydajesz na mnie pieniądze.- Zagryzł wargę dalej wpatrując się we mnie. Nie ukrywam było to miłe uczucie, a na mojej twarzy zagoscił rumieniec.-To moja sprawa co robię z pieniędzmi, a skoro ty nie masz gustu to...Sam o to muszę zadbać, ale nie martw się...Lubię się troszczyć...- Wysłał mi jeden ze swoich łobuzerskich uśmiechów. To jest Justin...Serio? Co w niego wstąpiło. On miły dla mnie? Spojrzałam na Chaza, Który bacznie sie przyglądał swojemu przyjacielowi. Po chwili ciszy udaliśmy się do wyjścia.

                                                                           ***
Zatrzymałem samochód na miejcu gdzie miał odbyć się wyścig. Na szczęście ja dzisiaj nie biorę udziału. W pewnym sensie nie mógłbym się nawet skupić. Ona w takim wydaniu o wiele bardziej mi się podobała niż jakać histeryczka. Widziałem jak zareagowała na moje komplementy. Widząc jak Chaz się do niej zbliżył musiałem jakoś działać. Niech zapomni, że on ją będzie pieprzył. Wyszliśmy z samochodu i stanęliśmy tam gdzie cały tłum widzów. Ten wieczór był niezmiernie ciepły. Widząc jak Caitlin reaguje na ciepło nie byłem szczególnie zachwycony bo tutaj na codzień jest taka pogoda. Nie mam zamiaru jej nosić po całym mieście bo ona mdleje na każdym rogu. Wmieszliśmy się w tłum czekając na cału urok czyli wyścig. Caitlin stała przede mną widząc, że jakiś facet przechodził obok niej i klepnął ją w tyłek aż się we mnie zagotowało. Przyciągnąłem ją do siebie. Jej ciało stykało się z moim. Nie pozwolę aby jakieś prostaki ją dotykały. Oplotłem ją swoimi rękami nie dając żadnym zboczeńcom dostępu do niej. Mogła zostać w hotelu. Nie umiem wytrzymać jak każdy facet na nia tak patrzy. No cholera co jest! Idziemy stąd. Szarpnąłem dziewczynę ciągnąc ją w stronę samochodu, a Chaz został w tłumie. Może to i dobrze...Wciągnałem ją do samochodu i szybko odjechałem w kierunku hotelu.- Powiesz mi o co chodzi?-Uśmichnąłem się do niej. Ona serio nie wie?- Nie mogłem wytrzymać tego jak na ciebie patrzyli i do tego ten obleśny facet.-Zmarszczyłam brwi, on był zazdrosny?- Nie przeszadzało mi to...Powiem, że to całkiem fajne uczucie.- Justin gwałtownie przyśpieszył.- Lubisz kiedy ktoś traktuje cię jak szmatę?-Moją twarz oblał rumieniec, a ja wpatrywałam się w niego z niedowierzeniem.- Nie o to mi chodzi...- Obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.  Zatrzymaliśmy sie na hotelowym parkingu, a ja wysiadłam z samochodu. Udaliśmy się do naszego pokoju, a ja ze zmęczenia rzuciłam sie na sofę. Chłopak usiadł obok mnie i włączył jakiś nieciekawy mecz. Naprawdę? –Musimy to oglądać?-Chłopak skinął głową, a mi się zaczęło nudzić. Wolałabym już jakiś wyścig. Iść spać? Ja nie mam nawet piżamy.- Justin w czym mam spać czy mam jakąś piżamę? –Może i mówiłam aby nie wydawał na mnie pieniędzy, ale miałam nadzieję, że chłopak pomyślał o piżamie.- W łazience w szafce masz nową bielieznę w niej masz spać.-Ma rację. Tutaj jest gorąco, a ja bym się w piżamie zagotowała. Udałam się do łazienki, a bieliznę znalazłam, ale nie byle jaką. Czerwone, koronkowe stringi, a do kompletu stanik... Wstydziłam się i to bardzo. Żaden chłopak nie widział mnie w samej bieliżnie. Pozatym on ogląda mecz. Miejmy nadzieję, że na mnie nie spojrzy...Otworzyłam ostrożnie dzrwi do łazienki, ale coś w środku nie pozwoliło mi wyjść oglądnęłam się za siebie. Czarna bluza Justina. Bez wahania ją ubrałam. Sięgała mi do połowy ud. Wyszłam z łazienki wracając na sofę. – Pożyczyłam twoją bluzę...-Chłopak popatrzył na mnie, ale nic nie mówiąc wrócił do oglądania. –Nie przeszkadza ci to ?-Chłopak rzucił mi wrogie spojrzenie po czym zaczął mówić do mnie podniesionym tonem.- Nie nic mi nie przeszkadza ! I tak to zdjemiesz prędzej czy póżniej i zobacze cię w tej cholernej bieliżnie.- Schowałam twarz w dłoniach i miałam cichą nadzieję, że przyjdzie Chaz. Nie czuję sie komfortowo spędzając czas sam na sam z Justinem. Siedziałam w ciszy czekając na cokolwiek. Mecz się nareszcie skończył. Justin spojrzał na mnie po czym wysłał mi jeden ze swoich uroczych uśmiechów.- Zamawiam pizze, chcesz? – Pizza o 21? Czemu nie...-Tak chcę.-Justin wyciągnął ze spodni telefon i złożył za mówienie. Po 30 minutach do dzrwi zapukał jakiś młody chłopak, który przyniósł nasze jedzenie. Justin zapłacił i rzucił pudełko na szklany stół w salonie. Wzięłam kawałek i zaczęłam jeść. A byłam już naprawdę głodna. Od przyjazdu tutaj nic nie jadłam. Zjadłam ponad połowę, a kiedy Justin do mnie dołączył zrobił zdziwioną minę.-Wow, dziewczyno zjdałaś mi prawie całą, dużą pizze. Mam nadzieję, że mi to jakoś wynagrodzisz. –Nie reagowałam na to co mówił. Przeszłam do łazienki umyć ręce. Zrobiło mi się niemiłosiernie gorąco, a ja chciałam uniknąć zawrotów głowy. Czas zdjąć bluzę. Wyszłam z łazienki w samej bieliżnie, którą zafundował mi Justin. Wybiegłam szybko do łóżka przykrywając się kołdrą.-Noo choodż tu do mnie albo ja przyjdę tam do ciebie.- Usłyszałam zadowolony głos Justina wychodzący z salonu. Nie wiem co mnie podkusiło, ale poszłam do niego. Siedział na kanapie gapiąc się w telewizor.-Chciałeś coś?-Stanęłam przed telewizorem, a on zagryzł znacząco wargę.-Podoba mi się to co widzę...
                                                              ***

A więc jest już ponad 500 wyświetleń bloga. Bardzo Wam dziekuję. Zapraszam do komentowania i do zakładki "obserwatorzy". Bedzie mi miło jeżeli polecicie mojego bloga znajomym , na Fb, czy TT.
Autorka

7 komentarzy:

  1. Bedziesz dodwac czesciej ? :c prosze.. :))) Koffam to czytac. Swietny jak zawsze ;)) ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) dodałam twojego bloga do polecanych: http://everythinghadchanged.blogspot.com/p/polecane-fan-fiction.html
    mam nadzieję, że odwdzięczysz się tym samym, polecając mojego *.* Z góry dziękuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu świetne aww! Końcówka nonono...czekam na jakąś akcję z Justinem i Caitlin! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heheh zobaczę co da sie zrobić. +Zapraszam cię do zakłądki "obserwatorzy"

      Usuń
  4. ej świetny jeeeeju *-*

    OdpowiedzUsuń