Poczułam gwałtowne szarpnięcię,ruch i skrzyp
łóżka.Moje zaspane powieki się uniosły, a ja przeklinałam tego kto wybudził
mnie ze snu.
-Wstawaj mała, nie mamy dużo czasu...-Justin
zaczął gwałtownie do mnie mówić, a ja ledwie kontaktowałam.Uniosłam się na
łokciach i spojrzałam kątem oka na Justina. Był już ubrany, a ja dopiero się
wybudzałam z przyjemnego snu.
-No nie patrz się tak, tylko weż ciuchy i sie
ubierz. Zawiozę cię do domu. Jakbyś mogła troche przyśpieszyć tempo...Śpieszy nam się.-Zrobiłam sztuczny
uśmieszek i wzięłam moją sukienkę z tamtego dnia. Na polu było zimno, a ja
miałam tylko tę sukienkę.
-Czekam na ciebie w samochodzie.-Uśmiechnął
się po czym wyszedł.Pośpiesznie się ubrałam, a włosy spięłam w wysokim kucyku. Wzięłam torebkę i
wyszłam z pokoju. Moim oczom znowu się ukazały nieprzyjazne twarze i ćpuny.
Starałam się nie spoglądać w ich stronę, tylko szybko wyjśc z tej ruiny.
Wzrokiem odszukałam w samochodzie Justina.Otworzyłam sobie dzrwi i weszłam.
Justin bez słów ruszył samochodem, a mnie nurtowała panująca w samochodzie
cisza. Po kilku minutach zatrzymaliśmy się pod moim domem, a ja wybiegłam z
jego samochodu nic nie mówiąc. Było widać, że był wkurzony, ale nie zwracałam
na to uwagi. Wbiegłam do domu i zobaczyłam zmartwioną mamę w kuchni. Bez
zastanowienia się do niej przytuliłam. Martwiła się o mnie razem z tatą.
Wymyśliłam, że poznałam koleżankę i nocowałam u niej na moją korzyść uwierzyli.
Tak może i byli łatwowierni i bezgranicznie mi ufali, ale nie martwiło mnie to
przynajmniej miałam odrobinę wolności.
Niedługo znowu szkoła. Cieszył mnie jeden fakt zbliża się koniec.
Wakacje. Wolność i moja wyczekana osiemnastka. Wiele razy rozmawiałam z
rodziacami o mojej przyszłości i razem ustaliliśmy wszystko. Napiszę maturę i
mam nadzieję, że zdam, a potem jakiś zawód, a mieszkanie mi kupują rodzice.
Takie miałam plany, ale rodzice jednak dalej nalegali na studia. Miałam dobre
oceny w szkole i...byłam z siebie dumna. Nie uczyłam się wiele, a poprostu miałam
szczęście w tych sprawach. Umiałam manipulować ludżmi. Z pozoru byłam małą
cichą istotą, ale potrafiłam się w kilka sekund zmienić w zimną sukę.
Wystarczyło mi niewiele, a moje ciało odrazu ograniała złość. A teraz ? Staram
się panować na sobą. Mój były chłopak nauczył mnie być zołzą. Na początku było
okej, ale potem już tylko pod górę. Zmieniłam się, ale czy na lepsze ?
Dwa miesiące póżniej...
Dyrektor stał na podium i czytał nazwiska innych osób, które zdały. Ja
dalej siedziałam spięta z nadzieją, że nareszcie usłyszę swoje nazwisko...Chyba
na marne. Tylu uczniów w jednym miejscu. Z tymi debilnymi czapeczkami na
głowach...Wielcy maturzyści. Mhm Został wyczytany Justin. Wyszedł dumnie na
scene, po czym stanął obok wyznaczonej osoby. Nie odzywamy się do siebie od
ostatniej zaistniałej sytuacji. Moje zachowanie w szkole zostało obniżone.
Pobiłam pewną dziewczynę, która potem wylądowała w szpitalu. Suka. Nie powinna
ze mną zaczynać. Miałam sprawę w sądzie, ale zakończyło się dla mnie z
korzyścią. Tylko dlatego, że tata ma znajomości. Od tamtego wydarzenia prawie z
nikim w szkole nie miałam kontaktu. Bali się mnie. Tchórze.
-Panna Caitlin Hartfog...-Nareszcie.
Pośpiesznie wyszłam na scęnę i stanęłam koło jakiejś dziewczyny, która zaczęła
prześwietlać mnie wzrokiem. Uwierzcie, że gdyby nie było tutaj tylu
ludzi...Dostałaby w pysk. Nareszcie inni mieli do mnie szacunek. Może i Justin
się nie odzywa, ale przynajmniej mam satysfakcję z siebie. Nie potrzebuję go.
Poradze sobie sama.
Cała akademia skończyła się bardzo szybko,a ja
pośpiesznie wróciłam do domu. Zdałam maturę czyli już mogę zamieszkać sama.
Rodzice kupią mi mieszkanie, a ja sama dam radę. Tak cholernie mi go brakuje.
Dotyku, zapachu i obecnośni. Nie mogę na to nic poradzić. On ma mnie gdzieś, a
ja muszę z tym żyć, nie mam wyjścia.
Justin POV
Od kilku dni słyszę różne rzeczy na temat
Caitlin. Nie wiem czy to prawda, ale powiem tyle, myliłem się co do niej i to
bardzo... Nie sądziłem, że ona potrafi się komukolwiek sprzeciwić, a
tymbardziej przyłożyć. Była dla mnie niedostępna i serio coraz bardziej zaczęła
mnie intrygować. Nie miałem z nią szczególnego konaktu, ale mimo to zauważyłem
jakie mam na nią działanie. Nie byłem jej obojętny...
Dzisiaj jest impreza maturalna. Idę na nią.
Sam. Nie mam w zwyczaju zapraszać jakieś dziewczyny. Przyzwyczaiłem się do
samotności. Mam brudne interesy na głowie i nie chciałbym narażać jakąkolwiek
dziewczynę na niebezpieczeństwo. Pogodziłem się z tym, że jestem zkazany na
towarzystwo moich kumpli. Zapięłem ostatni guzik od garnituru po czym wyszedłem
z mojego mieszkania w centrum miasta. Podjechałem samochodem pod szkołę i
wysiadłem. Musiałem zapalić, a więc najpierw się udałem na tyły szkoły nie
byłem sam. To co zobaczyłem mnie zszkowało. Caitlin w ślicznej niebieskiej
sukience i szpilach ... W środku kłótni.
-Daj mi tą fajkę debilu.-Ughh w tamtej chwili
współczułem facetowi. Było widać, że jej humorek nie dopisywał.Mhm facet ma
niezły tupet. Kiedy zaczął wymachiwać rękami przed jej twarzą nie wytrzymałem.
-Ty pojebany szmaciarzu! Wypierdalaj stąd.-
Chłopak się nieżle przestraszył i zostawił nas samych.
-Poradziłabym sobie, nie musiałeś.-Powiedziała
nieżle zmieszana w kierunku do mnie.
-Nie powinnaś palić.-Zmieniłem temat, nie
miałem ochoty przegadywać się z nią co musiałem, a co nie.Ja wiem co mam robić.
Nikt nie będzie mi rozkazywał. To ja rządzę sobą. Caitlin udawała silną, a w
środku była kruchą małą dziewczynką.
-Nie twój zasrany interes,Bieber.-Tego troszkę
za wiele.Przyparłem ją swoim ciałem do muru i wyszeptałem do ucha.
-Zapomniałaś już jak się należy zachowywać
wobec mnie?Przypomnieć ci zasady?!Nie pozwalaj sobie na wiele księżniczko.-Odwróciłem
się do niej i poszedłem w kierunku sali.Żadna dziewczyna nie ma prawa się tak
do mnie zwracać. Nie jednej się już dostało za takie odzywki. Nie mam na myśli
żadną przemoc. Potrafie i bez tego nieżle komuś namieszać w życiu. Wkońcu
jestem Bieber. Wszedłem do wyznaczonej sali, a w środku bawiło się wiele
maturzystów. Zająłem swoje miejsce i czekałem na rozwój akcji. Nie lubiłem
takich imprez. Nudziarstwo. Byłem fanem niebezpiecznych rzeczy. Tylko to mnie
bawiło. Przy tym mogłem się zrelaksowac
choć brzmi to zapewne nie realnie. Widziałem jak Caitlin zajęła swoje miejsce
tuż dwa miejsca dalej ode mnie. Ta dziewczyna potrafi sprowokować. Wziąłem
swoje picie i usiadłem tuż miejsce obok niej.
-Udajesz, że mnie nie znasz?Hmm ...Dobre
zagranie, ale to chyba nie na twoim poziomie.
-O co ci do cholery chodzi? –Zmarszczyłem brwi
i z niedowierzeniem wpatrywałem się w jej zagubioną i bezbronną twarz.
-O ciebie...O twoje zachowanie.Irytujesz
mnie...-Nie zdążyłem skończyć zdania, a ona miła tupet mi przerwać i znowu
wpajać mi swoje cholerne zdanie.
-Nie wiem o co ci chodzi...Może jaśniej?
-Mhm...gdybyś dała mi skończyć to może byś
zrozumiała co chcę ci kurwa powiedzieć!-Warknąłem na nią. Może nareszcie coś do
niej dotrze. Patrzyła na mnie oszołomiona. To był początek ona nie wie co ja
potrafię. W głośnikach zagrały początkowe tony wolnej melodii. Na środek
zaczęły wychodzić pary, a ja zauważyłem jak Caitlin na mnie spogląda. Działam
na nią jak magnes. Nie tym razem Bieber. Potrafię być obojętny. Nie mam zamiaru
tego wieczoru z nikim tańczyć. Nie mam ochoty na jakiekolwiek wyrażanie uczuć.
Powoli sączyłem Colę, która była w szmaragdowej,ozdobnej szklance. Widziałem,że
Caitlin jest coraz bardziej pijana. Z mojego powodu? Może.
Impreza dobiegała końca ruszyłem z miejsca.
Jednak coś mi mówiło, że mam sie
wrócić...Caitlin siedziała półprzytomna, a ja znowu zachowałem się jak mięczak.
Podeszłem do niej i spokojnym głosem zacząłem do niej przemawiać.
-Caitlin zbieraj się.-Podniosła głowę i
ewidentnie próbowała wstać. W jej wykonaniu i w dodatku po pijaku wyglądało to
dość śmiesznie.
-Zabierzesz mnie do siebie?-Zrobiła smutną
minkę,a alkohol czuć było od niej na kilometr.-Proszę ja chcę isć do
ciebie.-Nie miałem ochoty sprzeczać się z pijaną dziewczyną na srodku sali, a
więc powiedziałem to co chciała ode mnie usłyszeć.
-Tak idziemy do mnie.-Na jej twarzy zagoscił
wielki uśmiech,a mi ledwo się udało przyprowadzić ją do samochodu. Zapiąłem jej
pasy i tak jak obiecałem pojechałem do mnie.
-Jesteśmy, dasz radę wstać?- Dziewczyna
wybuchnęła śmiechem i zaczęła coś niezrozumiałego mówić pod nosem. To nie było
komfortowe przynajmniej dla mnie, ale jej to ewidentnie nie
przeszkadzało...Bawiła się naprawdę świetnie. Otworzyłem jej drzwi, a ona
rzuciła mi się na szyję. Nie pozostało mi nic innego, jak wynieść ją na górę do
mieszkania. Ja się męczyłem,a Caitlin przez całą drogę marudziła. Nie wiem o co
jej chodziło, ale po chwili się uciszyła. W duszy dziękowałem Bogu za to.
Pijani ludzie są niezmiernie uciążliwi. Z trudem otworzyłem drzwi do
mieszkania, a dziewczynę od razu zaniosłem na łóżko. Poszedłem do kuchni i
wyciągłem z lodówki piwo... Zobaczyłem jak z mojego pokoju wychodzi
uśmiechnięta Caitlin. Ledwo do mnie doszła i ponownie rzuciła mi się na szyję.
-Achh Justin ty jesteś taki seksowny...
-Jesteś pijana idż się połóż.-popatrzyłem na
nią z drobną kpiną i wziąłem następny łyk piwa.
-Kochaj się ze mną. – Zaczęła całować mnie po
szyi, a ja z trudem ją od siebie odsunąłem.
-Prosze, nie sprawiaj mi trudności i sie
połóż. Jesteś pijana.
-Ciągle mówisz to samo. –Wziąłem ją na ręce i
zaniosłem do pokoju. Delikatnie wspiąłem się na łóżko i położyłem Caitli.Już
miałem wychodzić z pokoju, ale ona ponownie zaczęła coś mówić.
-Nie zostawiaj mnie samej....Ja sie boje
burzy.-Ta dziewczyna potrafiła rozbawić mnie do łez.
-Nie ma burzy,a więc nie masz czego się bać.
-Dokąd idziesz?
-Do salonu. Będę tam spać.-Nie zważając na to,
że protestowała poprostu sobie poszedłem. Nie chciałem zrobić z nią coś
głupiego czego potem mogłaby żałować. Wkońcu jest pijana...Nie wiadomo co przyjdzie
jej do głowy. Zdjąłęm z siebie ubrania i położyłem sie na kanapie w samych
bokserkach. Po paru próbach..Nareszcie zasnąłem.
________________________________________________Mhm chciałam Wam wynagrodzić moją długą nieobecność i serio się postarałam.Ja jestem zadowolona i mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Proszę Was bardzo komentujcie .Chcę wiedzieć ile osób czyta mojego bloga. Ważna jest dla mnie Wasza opinia. Liczę na Was.
+ Rozdział DEDYKUJĘ @| SykesBitch |
Bardzo mi pomaga i motywuję.
Autorka
Fajny. Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńOj to strasznie fajne, kiedy ktoś dedykuje mi rozdział :))) dziękuję :*
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy, lubię pomagać ;)
Widać, że starałaś się wyłapać wszystkie błędy, ale niestety jeśli nie masz słownika, to jesteś jak bez ręki. Już nie pamiętam jakie to było słowo, ale zamiast 'z' powinno być 's'. I nie pisze się podeszłem tylko poszedłem.
Wydaje mi się, że opcje tego automatycznego słownika da się włączyć, ale zależy jaką masz przeglądarkę, albo po prostu zanim coś dodasz skopiuj i wrzuć do Worda, a tam podkreślą cię się błędy ;)
Rozdział mi się podoba, a Caitlin jest trochę za bardzo na niego napalona, tylko mowie :)
Czekam na kolejne i życzę dużo weny <3
Podszedłem* przepraszam, ale piszę z telefonu nie mam wszystkich słów jeszcze zapisanych :)
UsuńWłaśnie zastanawiałam się nad tym poprawianiem i wgl tylko, że ja wszystko pisze najpiewr w Worldzie i mi się wgl nic nie podkreśla ;/
UsuńSliczny rozdzial.czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńboski rozdział..czekam z niecierpliwością na NN..kocham <33333
OdpowiedzUsuńDodasz dzisiaj nn? Prosze, już nie mogę się doczekać :))
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj coś jeszcze. To jest takie fajne. :D
OdpowiedzUsuńBędę czekała ale postaraj się coś wrzucić jak najszybciej. ♥
awwww czekam na następny rozdział *o*
OdpowiedzUsuń